Pierwszy paragraf trzeciego artykułu Amerykańskiej Konstytucji ustanawia jeden Sąd Najwyższy dla całych Stanów Zjednoczonych. Zadaniem Sądu jest interpretacja aktów legislacyjnych i nakazów prezydenckich, ale co ciekawe tego rodzaju kontrola sądowa (tzw. judicial review) nie jest zapisana w samej Konstytucji. Sąd Najwyższy sam nadał sobie taką władzę w 1803 roku w głośnej sprawie Marbury v. Madison. Architekt amerykańskiej demokracji, Alexander Hamilton, uważał Sąd za jedną z najmniej groźnych instytucji państwowych. Dziś, Sąd Najwyższy to jeden z najbardziej wpływowych i prestiżowych organów politycznych na świecie.
Sąd składa się z dziewięciu członków. Z historycznego punktu widzenia większość sędziów to biali mężczyźni protestanci. Pierwszy sędzia wyznania Judaistycznego został zaprzysiężony w 1916 r. (Sędzia Brandeis), pierwszy czarny sędzia w 1967 r. (Sędzia Marshall), a pierwsza kobieta w 1981 r. (Sędzina Sandra Day O’Connor). Obecnie w skład Sąd wchodzą trzy kobiety i czterech Katolików. Prezydent Barack Obama kład nacisk na to by skład Sądu był jak najbardziej różnorodny, ale proces ten zapoczątkował w latach 70-tych Prezydent Jimmy Carter.
Każdy z dziewięciu sędziów cieszy się wieloma przywilejami:
- Prestiż – Sąd Najwyższy do szczyt kariery zawodowej.
- Władza – Sąd rozwiązuje najważniejsze problemy Ameryki, a jego decyzje są w praktyce ostateczne.
- Autonomia – Sędziowie są nieodwołalni, po zaprzysiężeniu mogą pracować aż do śmierci chyba, że sami zdecydują się przejść na emeryturę.
- Finanse – Sędziowie zarabiają mniej więcej ćwierć miliona dolarów rocznie.
W przypadku wakatu nominacja przyszłego sędziego to przywilej Prezydenta, jednak jego zatwierdzenie należy do Amerykańskiego Senatu. Każdy Prezydent chce nominować kandydata który odzwierciedla jego poglądy polityczne. Prezydenci są ograniczeni do dwóch kadencji (8 lat), a sędziowie nie. Od lat 70-tych średni okres pracy w Sądzie Najwyższym to 27 lat! A więc nawet po zakończeniu kariery politycznej, prezydenci USA mogą jeszcze przez wiele lat wpływać na przyszłe losy swojego kraju.