O relacji pomiędzy trenerem a zawodnikiem pisałem już wielokrotnie na tym blogu (link, link, link), jak i w mojej niedawno wydanej książce Zrozumieć pływanie. Jest to temat do którego warto powrócić szczególnie teraz, na początku nowego roku szkolnego, kiedy duża część sportowców wchodzi pod skrzydła nowych szkoleniowców. Wielu z nich zastanawia się czy trafili w dobre ręce, ich rodzice pewnie mają podobne obawy. Aby odróżnić trenerów dobrych od reszty, warto zastanowić się nad esencją zawodu szkoleniowca.
Pytając o esencję, jednocześnie pytamy o cel. Warto jednak zauważyć, że w pytaniu – jaki jest cel trenera? – zawarte są dwa odrębne elementy, które wymagają dalszego rozróżnienia. Po pierwsze, cel trenera może odnosić się do preferencji, pragnień i ambicji poszczególnego szkoleniowca. Takie podejście do sprawy nie pozwala nam jednak na wyciągnięcie generalizacji. Każdy trener jest inny. A ilu trenerów, tyle celów i ambicji. Z drugiej strony, do tego problemu można podejść bardziej ogólnie, szukając tych elementów, które są wspólne dla grupy wszystkich szkoleniowców. Wydaje się, że esencję powołania trenerskiego można zredukować do następującego zdania:
Celem trenera jest podejmowanie decyzji, które leżą w długoterminowym interesie zawodnika.
Z tej krótkiej definicji, wywodzą się trzy nurty myślowe pozwalające nam dokładniej zbadać powyższe zagadnienie. Po pierwsze, celem trenera jest podejmowanie decyzji. W relacji trener-zawodnik, trener musi pozostać trenerem, a zawodnik – zawodnikiem. Wszyscy wiemy, że trener nie będzie startował w zawodach. Jednak zdarzają się przykłady zawodników podejmujących decyzje trenerskie. Taka relacja jest toksyczna i skazana na porażkę, bo podejmowanie decyzji to prerogatyw trenerski. Oczywiście inaczej traktuje się zawodnika w szkole podstawowej niż gwiazdę ligi NBA. Te wszystkie niuanse poruszam dość obszernie na stronach Zrozumieć pływanie. W tym krótkim artykule chcę jedynie zaznaczyć, że nawet na najwyższym poziomie rozwoju sportowego, główną funkcją trenera jest podejmowanie decyzji. Trenerzy ustalają skład na niedzielny mecz, metody szkoleniowe i to, gdzie odbędzie się następny obóz. Bez tego podstawowego atrybutu, nie ma szkoleniowców. W skrócie, trenerzy, którzy nie podejmujący decyzji, nie są trenerami.
Po drugie, moja definicja celu trenera kładzie nacisk na interes zawodnika. Ten interes przybierać będzie różne formy, w zależności od poziomu rozwoju młodego sportowca, jak również jego ambicji. Jeżeli pod lupę weźmiemy na przykład pływanie, to szybko okaże się, że jedni chcą pojechać na igrzyska olimpijskie, podczas gdy inni chcą tylko nauczyć się pływać. Ewidentnie niezbędny jest tutaj odpowiedni mechanizm sortujący, który dopasuje ambicje zawodników do odpowiedniej grupy szkoleniowców. Niedorzecznie byłoby oczekiwać, że Phil Jackson będzie efektywnie uczył młodych kadetów jak poprawnie kozłować piłką. Nie chodzi też o to, że tego nie potrafi. Domyślam się po prostu, że nie jest to obszar jego ekspertyzy i zainteresowań.
Ale poszanowanie interesu zawodnika nie jest wyłącznie (ani głównie) funkcją właściwie funkcjonującego systemu szkoleniowego. Takie poszanowanie ma również swój wymiar duchowy, ponieważ wymaga od trenera aby zawsze stawiał interes zawodnika ponad swoim. Taka etyka praca nie jest do wyuczenia, tej wiedzy nie nabiera się z książki. Z tym się rodzi. Ewentualnie sam zainteresowany, pod względem doświadczeń których doznał, otwiera się na tego rodzaju relację. Jest to związek jak najbardziej asymetryczny i niesprawiedliwy. Idealnie jest, kiedy awans zawodnika prowadzi do słodkich owoców sukcesu dla trenera. Ale często tak nie jest. Sęk w tym, że nawet i w takich sytuacjach potrzeba aby trenerzy schowali swoje własne ego do kieszeni, w imię o wiele większych wartości. Mike Babcock powiedział kiedyś: „Mówią do mnie trenerze, co za niesamowity przywilej!”. Rzeczywiście tak jest. Jednak ten przywilej kosztuje bardzo dużo. Jego cena to – wszystko.
Ostatnia część moje definicji kładzie nacisk na długoterminowe konsekwencje decyzji trenerskich. Bo nie chodzi oczywiście o działanie na krótką metą. Zawodnik będzie przechodził z grupy do grupy, od trenera do trenera. A więc zadaniem każdego szkoleniowca jest działać tak, aby w przyszłości młody zawodnik mógł osiągnąć pełnię swojego potencjału sportowego i osobistego. Korzyści krótkoterminowe znowu poświęcane są dla ważniejszych ideałów.
Być może moje rozważania są zbyt idealistyczne. Od razu przyznaję, że poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko. Ale jeżeli zawód szkoleniowca ma zachować swój prestiż i poszanowanie, to niezbędne jest aby jak najwięcej osób próbowało tę wysokość pokonać. Wierzę, że tacy trenerzy są. Z wieloma z nich miałem do czynienia. Właśnie takich szkoleniowców życzę Wam w nowym roku szkolnym!