20 lipca Prezydent Andrzej Duda złożył projekt do Senatu który zakładał przeprowadzenie referendum w listopadzie tego roku. Senat odrzucił projekt Prezydenta, natomiast warto głębiej zastanowić się nad celem dziesięciu pytań zadanych przez Dudę. Referendum miało odbyć się 10-11 listopada w 100-lecie odzyskania niepodległości przez Polskę. Pytania proponowane przez Prezydenta miały dotyczyć najgłębszych procesów systemowych, od nowej konstytucji, poprzez reformę obecnego systemu pół-prezydenckiego, po nową ordynację wyborczą.
Niezależnie o intencji Prezydenta, które są dla nas niedostępne, pomysł referendum mógł doprowadzić do bardzo poważnej destabilizacji obecnego systemu politycznego. W kontekście instytucjonalnym, znaczenie stabilizacji jest bardzo ważne ponieważ wprowadza ona pewnego rodzaju porządek i przewidywalność. Aktorzy polityczni mogą dopasować swoje działania do panującej sytuacji politycznej. Tworzą się nowe normy etyczno-polityczne i ogólnie panuje konsolidacja procesów politycznych.
Z drugiej strony wszelkiego rodzaju reformy, nawet te dobrze zamierzone, mogą mieć skutki dokładnie przeciwne. Nie ma żadnej gwarancji, że referendum poprawiłoby sprawność instytucji politycznych, a mogło by ją poważnie pogorszyć – być może nieodwracalnie. Ponadto, większość ludzi nie wie ile jest na przykład okręgów wyborczych w Polsce, nie mówiąc już o różnicy pomiędzy ordynacją większościową i proporcjonalną. A więc ciężko zgodzić się z punktem wyjścia Prezydenta, że większość ludzi zna się na sprawach ustrojowych.
Nie żyjący już Prof. Bogusław Wolniewicz napisał kiedyś, że „Polską szkołę toczy rak – rak 'reformy’.” Jego obserwację można rozciągnąć również na cały system polityczny, bo reforma to nie tylko potencjalne korzyści ale także bardzo realne koszty które często są niemożliwe do przewidzenia. Dobrze że referendum nie będzie, a do politycznej stabilizacji którą udało się z wielkim trudem wypracować w ciągu ostatnich trzech dekad powinno odnosić się z większym szacunkiem i zastanowieniem.