Problemy metodologiczne w debacie na temat reformy pływania w Polsce

Pisząc Zrozumieć pływanie wiedziałem, że wejście w debatę publiczną wiąże się z potencjalną falą krytyki. Zresztą nie może być inaczej, bo gdy normatywne wizje tego świata ścierają się, walka jest nieuniknionym rezultatem takiego starcia. Kto nie jest na to gotowy, nie powinien publicznie zabierać głosu. Publikacja zobowiązuje, także od kilku miesięcy biorę dość aktywny udział w debacie na temat polskiego pływania i ewentualnych pomysłach jego naprawy. Jednak w tym poście chciałbym skupić się na najczęstszych błędach metodologicznych, które przeszkadzają nam we właściwej diagnozie problemów, a więc i uniemożliwiają ich ewentualną korektę.

Po pierwsze, często słyszy się rozwiązania monokauzalne. Zmieńmy „x” i uzdrowimy cały system. Za „x” można podstawić jakiekolwiek rozwiązanie – większa płaca dla trenerów, likwidacja SMS-ów, budowa nowych basenów, i tak dalej. Niestety, świat w którym żyjemy jest bardzo złożony, a zjawiska socjalne i instytucjonalne nie mają tylko jednej przyczyny. A więc problem jest tutaj dwojaki. Z jednej strony, trzeba liczy się z tym, że „x” może stworzyć więcej problemów niż będzie rozwiązywać, ponieważ nawet mała zmiana, może mieć duży (i negatywny) wpływ na jakość całego systemu. Z drugiej strony, nawet jeżeli dane rozwiązanie pchnie nasz system we właściwym kierunku, to prawdopodobne jest, że natura tego systemu i tak będzie w stanie je wygasić. Mówiąc krótko zbyt często proponujemy dobre rozwiązania, które jednak skupiają się na czwartym miejscu po przecinku. Jest to problematyczne, bo po długich debatach i straconej energii, w ostatecznym rachunku i tak wychodzimy na zero.

Jeżeli idiosynkratyczne rozwiązania monokauzalne nie wystarczają, to trzeba mieć holistyczne podejście do zmian. Wymaga to wejścia na wyższy poziom abstrakcji, który pozwoli nam wprowadzić pewne zasady ogóle – tak zwane aksjomaty – z których potem można dedukować rozwiązania bardziej partykularne. Chodzi zatem o zwięzły i logicznie spójny szereg rozwiązań systemowych, które zazębiać się będą ze sobą. Szczerze mówiąc, propozycji takich rozwiązań jeszcze nie usłyszałem.

Po trzecie, porównania są bardzo naturalnym sposobem zdobywania nowej wiedzy. Ale co innego porównywać, a co innego porównywać dobrze. Często słyszę, że nie wolno porównywać Polski z Ameryką, ale na przykład ze Szwecją już można. Dlaczego? Nie jest dla mnie w ogóle jasne z jakiego powodu porównanie w pierwszym przypadku jest niemożliwe, a w drugim pożądane. Jeżeli każdy kraj jest tak bardzo wyjątkowy, to nie wolno nigdy porównywać. W pewnym sensie nacisk na porównywanie Polski ze Szwecją (czy Anglia lub Holandią, ale nie z USA) jest błędem logicznym drugiego rzędu. Podobnie dzieje się gdy Jan przychodzi do biura i mówi: „zdradzę Ci tajemnice, tylko nie mów nikomu.” W ten genialny sposób Jan sam łamie zasadę, której przestrzegania oczekuje od Ciebie. A więc porównywanie musi zależy od kontekstu – czasami wolno porównywać, czasami nie. Oczywiście cała sztuka polega na tym aby ten kontekst znać.

Do powyższych trudności można dodać problem z jakością dyskursu publicznego w mediach społecznościowych, który – delikatnie mówiąc – nie jest na najwyższym poziomie. Tak jak pisałem na początku, kiedy różne wizje tego świata ścierają się, to często lecą iskry. Domyślam się, że wiele osób nie ma problemu z ostrą i merytoryczną dyskusją publiczną, pod warunkiem, że idzie ona we właściwym kierunku. Znaczy to tyle, że mogę się z kimś spierać, ale robię to, bo chcemy dotrzeć do wspólnego celu. Niestety, przeważnie mamy do czynienia z sytuacją dokładnie odwrotną.

Co do przyszłości debaty na temat uzdrowienia polskiego pływania, to pozwolę sobie powtórzyć co napisałem w książce:

“Symptomy są oczywiście możliwe do rozwiązania, jeżeli rozpozna się przyczyny problemu. Jednak prawdą jest również to, że obecne w Polsce rozwiązania systemowe są tak głęboko zakorzenione, że nie jestem optymistą wierzącym w ich radykalne zmiany w najbliższej przyszłości. Nie jest to ani wyraz mojego pesymizmu, ani zadowolenia z obecnego stanu rzeczy, ale raczej trzeźwa ocena obecnych struktur podkreślająca ich siłę i odporność na zmiany.”

Jako wierny czytelnik Karla Poppera, zawsze jestem otwarty na zmianę zdania. Jednak po kilku tygodniach aktywnego udziału w powyższej debacie, stałem się bardziej przekonany co do słuszności cytowanego fragmentu.

About the author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Translate »
error

Enjoy this blog? Please spread the word :)

RSS
Share